Sława!
Wotczina Raróg ma zaszczyt zaprosić Waszą Drużynę na drugą edycję gry terenowej osadzonej w realiach wczesnego średniowiecza – Słowianie nad Sztołą.

Miejsce i Dojazd:
Impreza odbędzie się koło miejscowości Jaworzno-Szczakowa nad rzeką Sztoła w gminie Sławków (Są to tereny starej piaskowni obecnie zalesionej). Miejsce jest naprawdę urocze, znajduje się ono w środku lasu po dwóch stronach płynącej tamtędy rzeczki. Jest odcięte od komunikacji. Ludzie pojawiają się tam sporadycznie.

Dojazd
Jadąc pociągiem należy wysiąść na stacji Jaworzno-Szczakowa. Tam o ustalonych godzinach będzie czekał transport. Punkt meldunkowy znajduje się pod adresem ul.Zarzeczna 2. Jest to dom z którego będziemy transportować ludzi na miejsce gry, można tu również zostawić bezpiecznie samochód.
Mapa dojazdu

Podstawowe informacje
Uczestnicy zostaną podzieleni między 3 plemiona: Lędzian, Ślęzan oraz Wiślan. Każde z plemion będzie posiadać osobne miejsce obozowania a zarazem rozpoczęcia gry. Celem gry oprócz wspólnej zabawy jest sprawdzenie zdolności taktycznych, bojowych oraz dyplomatycznych. Część osób otrzyma specjalne role wiążące się z pewną wiedzą niedostępną innym uczestnikom a mogącą znacząco wpłynąć na rozwój sytuacji.
Ponieważ nasza impreza jest całkowicie niekomercyjna, zapewniamy minimum wyżywienia (kasza + warzywa) oraz wody pitnej. Radzimy zaopatrzyć się we wszelkie dobra wcześniej gdyż transport i możliwości zakupów będą mocno ograniczone. Impreza ma charakter nie zarobków nastawiona jest na możliwie realistyczną zabawę w klimatach wczesnego średniowiecza (bez udziału gapiów i publiczności).

REGULAMIN

Zasady ogólne
Wszelkie zdobycze cywilizacyjne (worki foliowe, telefony, aparaty, plastiki, puszki itp.) wykraczające poza wczesne średniowiecze muszą pozostawać w ukryciu. palenie papierosów jest możliwe tylko w zamkniętych namiotach.
Nie zabraniamy używania alkoholu jednak ze względu na bezpieczeństwo proponujemy ograniczenie spożycia. Proszę pamiętać że część walk może odbywać się również nocą. organizatorzy opiekuńcze mają prawo odsunąć pijaną osobę od uczestnictwa w grze do momentu wytrzeźwienia. Odpowiedzialność za uczestnictwo w walkach osób pod wpływem alkoholu spada na osobę odpowiadającą za daną drużynę.
Każdy z uczestników powinien posiadać własne naczynia i pojemniki/worki lniane.
Każdy z uczestników zobowiązany jest do dbania o historyczność w zakresie stroju, uzbrojenia oraz szeroko pojętego ekwipunku Przedmioty uznawane powszechnie za niehistoryczne będą musiały zostać zdjęte i pozostawione w namiocie...
W przypadku plądrowania obozowiska przeciwnika zabrania się niszczenia dóbr, namiotów, konfiskaty dóbr nieodnawialnych (za dobra odnawialne uznaje się np. drewno na opał, elementy obronne postawione przed obozowiskiem, wodę przemysłową – rzeczną), ekwipunku i broni. Za wszelkie straty odpowiada przywódca drużyny najeźdźców.
Wszelkie pożywienie (poza namiotami) musi znajdować się w historycznych pojemnikach dlatego zaleca się zaopatrzenie w jak największą ich ilość. Na terenie imprezy będzie się znajdował kupiec u którego będą dostępne niektóre półprodukty. Także jeżeli ktoś będzie potrzebował kupić coś „na targu ” będzie to możliwe tylko przez jego pośrednictwo.
Istnieje ogólny zakaz posługiwania się aparatami i kamerami. Zdjęcia będą wykonywać osoby do tego wyznaczone.

Ogólny podział uczestników
Uczestnicy gry zostaną podzieleni na wojów oraz kmieci.

Wojowie – osoby posiadające prawo posiadania i używania broni, Ze względu na posiadane uzbrojenie ochronne dzielą się na ciężkozbrojnych (minimum 2 warstwy ochronne) oraz lekkozbrojnych (1 warstwa ochronna).

Kmiecie – mieszkańcy obozowisk. Nie mają prawa używać broni ani atakować.

Zdrajcy i szpiedzy - Nie narzucamy tych ról odgórnie. Liczymy na waszą pomysłowość i kreatywność. Być może komuś nie spodoba się polityka swego wodza i zechce namieszać mu w szykach...

Walka i śmierć
1.Strata życia zależy od ilości trafień. Wojowie o lekkim opancerzeniu (jedno opancerzenie ochronne) giną przy pierwszym trafieniu. Natomiast wojowie o ciężkim opancerzeniu ( dwa lub więcej warstw ochronnych) giną przy drugim trafieniu. Uwaga! Ranny ciężko zbrojny po skończonej walce może uleczyć swoje rany (może z powrotem przyjąć dwa trafienia)
2.W przypadku śmierci „martwa osoba” ma obowiązek udać się do swojego obozu, zameldować się opiekunowi obozu (organizatorowi) złożyć swój sprzęt bojowy w depozyt i przez godzinę nie może opuszczać obozu. Taka osoba będzie traktowana jako mieszkaniec wioski – kmieć.
3.W momencie pojawienia się wrogich wojów w obozie rozbrojona osoba walcząca nie może już stanąć do walki. Jest traktowany jak kmieć.
4.Punktowane ciosy od łokci i kolan w górę. Bez ciosów na twarz i ciosów od dołu. Ciosy muszą być czyste, zamachowe i silne.
5.Dopuszcza się broń jednoręczną i drzewcową, mieszczącą się w granicach wczesnego średniowiecza. Broń musi być tępa, bez zadziorów w dobrym stanie technicznym. Żeleziec włóczni powinien mieć na końcu dospawaną kulkę o średnicy 3 cm, bądź z ściętą końcówką zabezpieczoną kapturem z 5 mm skóry.
6.Woj który trafi do niewoli (zarówno obezwładniony na polu walki jak i złapany na przeszpiegach ) musi zostać rozbrojony, jego sprzęt bojowy pozostaje w depozycie.
7.Pod żadnym pozorem nie wolno używać broni przeciwnika.
8.Uśmiercony wojownik wraca do obozowiska ze ściągniętym hełmem oraz schowanym orężem. Zaleca się informowanie o swoim stanie innych uczestników gry hasłem „Idzie śmierć!”.
9.Pod groźbą usunięcia z gry nie wolno udawać uśmierconego woja.

Zasady dla niewalczących – kmieci
1. Kmieć nie może używać broni, nie może atakować, broni się natomiast w granicach rozsądku – mając na uwadze fakt iż nie może on/ona ranić ani zabić przeciwnika. Zalecaną taktyką jest ucieczka.
2.Kmieć może zostać zabity przez dotknięcie go bronią. Wtedy zostaje on w obozie przez godzinę na takich samych zasadach jak woj.
3.Osoby takie mogą brać aktywny udział w grze jako szpiedzy, zdrajcy, oszuści, grajkowie, żebracy, ciury, nosiwody i inni.

Zgłoszenia i Kontakt
Zgłoszenia powinny zawierać:
1. Listę osób wymienionych z nazwiska, imienia oraz przyjętego w drużynie miana. W przypadku uczestnictwa osób niepełnoletnich proszę również o zaznaczenie tego faktu oraz informację kto odpowiada za taką osobę. Należy również zaznaczyć czy dana osoba będzie uczestniczyła w walce.
2. Ilość namiotów.
3. Przewidywany czas przyjazdu oraz sposób dotarcia.
4. W przypadku chęci podjęcia roli (dostępne role na końcu tekstu) proszę o informację kto podejmuje się tego zadania oraz dane kontaktowe takiej osoby.

Podział ról nastąpi 1maja, po tym terminie nastąpi też rozesłanie dalszych wytycznych.
Dostępne role to:
-władyka Ślężan
-władyka Lędzian
-starszy z plemiena Lędzian
-wódz Wiślan
-Para Młoda (czyli Pan i Pani Młoda – zalecane by była to istniejąca już para)
-Jeżeli posiadacie jakieś pomysły na postaci w które chcecie się wcielić prosimy o nadsyłanie swoich pomysłów do 2 tyg. przed imprezą.

W celu zrozumienia i wgłębienia się w klimat imprezy zachęcam do zapoznania się z kroniką która stanowi opis poprzedniej edycji jak i wstęp do tegorocznej.

Kronika
Tobie z którego polecenia dane mi było spisać dzieje Lędziców, zamieszkałych nad rzeką Sztołą i z którego łaski zawrzeć tę historię w księgi. Tobie Daniło Łysy chciałem złożyć podziękowanie i z całego serca życzyć aby Ci się wiodło. Także ja Gorzesław prośbę przekładam koronną, wejrzyj swoim łaskawy okiem com tu spisał i uzupełnij swą wiedzą, gdyż z racji swojej niedokładności mogłem o niektórych wydarzeniach zapomnieć.
O przybyciu Lędzian nad Sztołę i ich spotkaniu z Ślężanami

W roku 6491 [983] dane było ruskiemu kniaziowi Włodzimirowi Wielkiemu odznaczającemu się wielką mądrością i męstwem pokonać polskiego księcia na Wiślicy siedzącego. Zajął on Grody Czerwieńskie i zamieszkujące je plemiona Lędzian zmusił do płacenia trybutu.
Przebywając w ten czas w grodzie Czerwieńsk dowiedziałem się od wiarygodnych świadków, że mężczyzn tamtejszych zabrała wojna ,a zarazy i głód zmusiły ludność do opuszczenia rodzimych miejscowości i wyruszenia na zachód w poszukiwaniu pożywienia. Ludność tamtejsza głęboko wierzyła, że musi to być to kara zesłana przez Bogów. Znaków gniewu doszukiwali się wśród pustoszących wszelki ich dobytek wichurach jak i szalejących straszliwych burzach. Żercy tamtejsi, z którymi dane było mi rozmawiać, opowiadali, że Bogi swarzą się o czczenie germańskiego Jezu Christa i ogłaszanie go jednym z ważniejszych Bogów.

Ponieważ mam mówić o Lędzicach i wydarzeniach u źródeł Sztoły muszę zostawić sprawy Boskie innym i zająć się najważniejszym w tym momencie problemem. Przypuszczam, że lud ten wędrował wzdłuż Sanu, Wisły, i Przemszy docierając w końcu nad wspomnianą wyżej rzekę. Są to jednak domysły gdyż następne wzmianki o Lędzianach, poznałem z opowieści tamtejszej ludności. Twierdzili oni że szczep ten przybył "w trzy wiosny po tym jak Bolesław Mieszkowic zasiadł na grodzie Kraka" co oznacza rok 6499 [991]. Osiedlili się oni nad Sztołą, która swoje źródła jak i nazwę bierze od Olkuskich sztolni.

Stare prawa mówią że nie należy stawiać domów i żadnych innych budowli od czasu Dziadów jesienią, aż po wiosenne zapłodnienie Mokoszy. By potwierdzić tą prawdę podam znany mi przykład. Pewien człowiek imieniem Sobiesław zamieszkujący wieś Grotniki postawił swoje domostwo po pierwszym jesiennym śniegu gdyż spieszno mu był zacząć życie w własnym gospodarstwie. Nie przestrzegając obyczajów obraził swoim postępowaniem Bogów i w dwa lata później spotkała go kara. Cały jego dom spłonął wraz z dwójką dzieci. Wtedy żona wśród wyrzekań że stało się to z jego pochopności tak doń przemówiła "Czyż nie mówiłam ci przedtem ,byś tego nie czynił? Oto Bogowie gniew swój nam okazali i żądają od ciebie surowo byś tak więcej nie postępował.

Lecz ponieważ każdy człowiek z swej natury bardziej skłony jest do pochopności niż do wytrwania, przeto lud Lędziców mimo przestróg starców założył i zbudował swe domostwa w szczodre wieczory. I jak w powyższym przykładzie spotkać ich miała kara.

Pierwszym znakiem jaki Lędzianie otrzymali była rzucona przez kogoś, w środku nocnej ciszy, klątwa. Wzmocniona okrzykiem brzmiała ona tak: "Odejdźcie stąd, nie macie tu czego szukać!" Słowa te noc całą napawały ich lękiem, a następnego dnia z rana do ich obozu przybył pewien człowiek i tak doń przemówił: "Jam jest Miechosław, poseł tutejszego władyki, pana na tej ziemi. A zwie się on Oleg i nakazuje wam wynieść się stąd czym prędzej gdyż w jego lasach ostaliście". Lędzianie od psów zwyzywali posła i jego pana i mimo starań ich wodza Ziemowita nieudało się rozwścieczonej grupy powstrzymać przed obrzuceniem przybysza zgniłymi szczątkami roślin i odchodami.

Oleg władyka ślężański bynajmniej nie uważał by miał coś wspólnego z szczekaniem a tym bardziej jego krewniacy dlatego wielkim gniewem się uniósł i zbrojnie Lędziców zamierzył przywitać. Jak postanowił tak zrobił. Poszedł do nich samoczwart i na powitanie obił im pyski, następnie zrabował strawę i nawet najmłodszego z grupy - Dalmira do niewoli pojmał.

Ziemowit takiej obrazy i naruszenia obyczajów znieść nie mógł. Pochwycił włócznię, wojom swoim przyodziać się kazał i na Ślężan się wyprawił. Cóż tu drogi czytelniku dużo pisać o przebiegu bitew - tym razem Bogi Ślężan sprzyjały, zwycięstwo im przynosząc.

Zaistniałą sytuację wykorzystał chciwy wołchw Jezu Christa - Mnichem Jaromirem zwany. Przybył on z dalekiej Pragi by swojego Boga imię głosić tu na ziemiach naszych ojców. Szeptał on co i rusz wodzowi Lędzian by nowemu Bogu bez imienia ofiary z krwi i ciała składać zaczął, a w obozie postawiał krzyż. Po przegranej bitwie Ziemowit propozycję tę rozważać począł i sprawdzić postanowił czy mnich prawdę rzece, czy ten Bóg niemców rzeczywiście jest taki potężny. Tak orzekł: "Jeśli teraz Ślężan pobiję, to te twoje krzty przyjmę i ofiary pod krzyżem składać swoim ludziom nakażę, lecz jeśli nie to cię na pal nasadzić nakażę." I po raz drugi na Olega poszedł, lecz historia powtórzyła się znowu.

Wtedy Lędzianie i Ziemowit błąd swój zrozumieli, ich słaba wiara wszystkie nieszczęścia im na głowy ściągała. Dlatego też nowo postawiony przez mnicha krzyż wywrócili i szczodrą obiatę Bogom oddali. Następnie nie myśląc długo Ziemowit po raz trzeci na Ślężan się wyprawiał, tym razem jednak wojów Olegowych rozbijając i do rozmów władykę ich przekonując.

Obaj władcy tegoż jeszcze samego dnia się spotkali i w pojedynku, w którym znów Bogi Ziemkowi sprzyjały, rozstrzygnęli że Lędzice na południowo-wschodnim brzegu Sztoły zostaną i swoje rodziny do siebie przyprowadzić będą mogli. Wielka radość ogarnęła tę grupę, znaleźli tedy żyzną ziemię na której w spokoju i dostatku mieszkać mogli, oznaczało to kres ich wieloletniej tułaczki. To też wyrzucili z rąk miecze i tarcze i pochwycili kopaczki oraz radła i orać ziemię zaczęli.


O Wiedunkach, straszliwej burzy i Bolesławie Mieszkowicu

Na tym się jednak ta historia nie kończy, a by ją dokładnie opowiedzieć, i nie przeoczyć niczego, wspomnę, że w ciemnej głuszy w chacie na kurzej stopce mieszkały trzy stare wiedunki. Kobiety te, jeśli w ogóle można je tak określić, były bardzo wścibskie i parszywe, jednak także bardzo mądre i przez setki lat swego życia wielką wiedzę posiadły i dużą część świata poznały. Pewnego dnia opowiedziały one legendę która brzmiała tak:

Za górą za lasem za rzeką szeroką
Żył zarptic potężny, bystry jak sokół
Silny jak jastrząb i dumny jak orzeł
Chował w swym gnieździe tajemnice boże
Ten kto je odszuka i z magicznych jajec napar uwarzy,
temu się śmierć rychło nie przydarzy!

Mało kto uwierzył w tę legendę, gdyż jak wszyscy wiedzą, żarptice wymarły wiele, wiele lat temu i tylko przy wyjątkowych okazjach takich jak przesilenia czy równonoce można teraz takiego ujrzeć jak leci w stronę zachodzącego słońca. Jednak jak to zwykle bywa nie każdy błyskotliwością i rozumem się wykazuje, dlatego i tu znalazło się dwóch głupców - Sieciech i Gosław którzy owych jajek poszli szukać. Historia ta niewarta by była wspomnienia gdyby nie to, że takowe znaleźli. Wieści o tym szybko się rozniosły i zanim zdążyli powrócić do obozu Ślężanie ich złapali. Sieciech został pobity natomiast Gosław do niewoli wzięty.

Kiedy mianowicie myśli Ślęząn w stronę zdobytych przedmiotów ulatywały, Ziemowit wysłał doń poselstwo by zaprosić Olega na biesiadę. Powiem że Lędzianie byli zdziwieni gdy zobaczyli jednego z swoich przywiązanego do drzewa po środku wsi Ślężan, jednak nie podjęli żadnych działań gdyż Oleg szybko zakładnika wypuścił a i zaproszenie na biesiadę przyjął i obiecał że przybędzie.

Tego dnia wieczorem Oleg z swoją świtą przybył w gościnę do Lędziców gdzie strawą i posiłkiem uraczeni zostali. Przy tym wsłuchiwali się w smętne opowieści o lesach i biesach klecone przez wędrownego Dziada. Nie minęło dużo czasu kiedy nagle jak z nahajki strzelił rozpętała się straszliwa nawałnica. Perun ciskał piorunami we wszystkie strony, chmurniki lały wodę jakby z wiader a dmuchawce robiły taką zawieję że podobno jeden chłop z wsi Grotniki znalazł swoją krowę po trzech dniach, wiszącą na drzewie z czterysta metrów od swojej obory. Jednak nie o krowach a o Lędzinach mam pisać to też wrócę do tematu.

Oleg tedy wrócił do swojej wsi a Lędzice ledwo przetrzymali przeraźliwą noc.

Kiedy następnego dnia po burzy Lędzianie obaczyli zniszczenia wyrządzone przez deszcz i wiatr zrozumieli, że byle burza to nie była, a należy ją rozumieć jako znak od Bogów. Zdało im się tedy że to ostrzeżenie by nie ufać Ślężanom gdyż na pewno chcą ich oszukać, a skradzenie jaj, oraz pojmanie Gosława było tego bardzo wymownym dowodem. Dlatego też z rana Lędzice na Ślężan się wyprawili. Wielkie było ich zdziwienie gdy okazało się że żadnych wojów ślężańskich we wsi nie było.

Jak się wiele lat później dowiedziałem, podobno tej nocy żerca ichniejszy Daniło dostał od Bogów znaki i pojął, że zesłali nawałnicę ponieważ Oleg zezwolił Lędzianom na osiedlenie się na ich świętej ziemi, która od zawsze Bogom przeznaczona była. W tym wypadku Oleg przygotował się z całą gorliwością do wyprawy i na południowo-wschodni brzeg Sztoły wyruszył, co zbiegło się w czasie z wyprawą Ziemowita na niego samego. I znów nastąpiły krwawe walki, jednak Ślężanie wsparci wywarem sporządzonym przez wiedźmy zrobionym z jaj żarptica pokonali Lędzian niszcząc ich zasiewy, paląc chaty i wszystko inne tratując.


Lędzianie widząc że nic miłego już tu ich nie spotka, zabrali co im pozostało i dalej w drogę ruszyć zamierzyli. Wielki smutek ich duszę ogarnął gdyż nie było już miejsca w które pójść by mogli. Ze wschodu właśnie odeszli, ponieważ głód i zaraza tam panowały. Na zachodzie ponoć Niemcy silnie granic swoich strzegli, nie wspominając już o południu gdzie za Karpatami Węgrowie się osiedlili, lud który ponoć ludzką krew pijał i serca pożerał. Tedy widząc smutek na ich twarzach Olegowi żal się zrobiło i dobroć swego serca okazał oraz troską pełną szczodrobliwości Lędzian otoczył. Pozwolił im na tej ziemi zostać, jednak jeżeli co trzecią pełnię trybut w postaci zboża i innych wartościowych przedmiotów płacić mu będą. Należy tu jeszcze jednak wspomnieć że Ziemowit wygnany został i pod karą śmierci nie mógł na te ziemie powrócić. (A Gosław, by wyleczył się z swej głupoty miał mieć jedno oko wykolone. Zabieg jednak się nie udał i na drugie słabować zaczął.)

I nastała jesień a po niej zima roku 6500 [992]. Lędzianie pierwszy trybut zapłacili. Po plonach to kłopotem niebyło, jednak kiedy nastał przednówek a Ślężanie po raz drugi przyszli swą należność odebrać, wśród Lędziców pojawiły się głosy sprzeciwu. Szybko jednak uciszone, wtóry trybut zapłacili. I minęły kolejne tygodnie i miesiące i czas kolejnej zapłaty szybko zbliżać się zaczął. Lędzianie tedy naradzać się zaczęli by daninę przestać płacić i spokojnie zacząć żyć na swojej ziemi. Zamierzyli na Ślężan się wyprawić, jednak siłą mniejszą dysponując różnych sposobów szukać poczęli.

Zasiadający tymczasem Książe w grodzie Kraka, który w 6501 [993] odbywał urzędowy objazd po Wiślicy, dowiedział się o walkach toczonych nad Sztołą. Z racji uznawania się za zwierzchnika tych ludów, jak i z mocy prawa przez się ustanowionego postanowił zaingerować w tę sprawę. Posła swego Miłomira do przywódców plemion wysłał by przekazał im warunki potężnego Bolesława. Kazał on im hołd sobie złożyć i służby ofiarować, a zarazem nową wiarę przyjąć gdyż był zwolennikiem religii Jezu Chrysta.

Ponieważ Bolesław odziedziczył po ojcu wszystkie jego przymioty, nie odpuścił sobie sprawy Lędzian. Będąc tak samo ambitnym jak i cierpliwym w swoich dążeniach odzwierciedlał także ojca w padaniu w gniew - jeżeli ktoś dopuścił się zdrady przeciwko niemu. Dlatego gdy usłyszał że Ślężanie obili kijami Miłomira, w przypływie złości wysłał nad Sztołę swoich dziesiętnikowi by rozwiązali te sprawę mieczem.

Co się jednak Lędzian tyczy postanowili oni porozumieć się z wojami Bolesława twierdząc, że lepszy silny władca daleko, niż zwierzchność bliskiego sąsiada, który w wypadku zagrożenia na pewno nie wspomoże a i jeszcze wykorzysta do swoich celów. Z racji tej wódz Lędzian postanowił zawrzeć przymierze z ludźmi Bolesława. Postanowili też je przypieczętować ślubem zgodnie z starym słowiańskim zwyczajem [...]

Prosimy o w miarę możliwości szybką odpowiedź
W wypadku jakich kolwiek niejasności wszelkie pytania proszę kierować:

Daniel „Daniło” Szymonowicz, danny@qznia.fsi.pl, 602 277 966
Konrad „Gosław” Lewek, guciszon@op.pl


Pozdrawiam:
Gosław
Liczymy również na waszą kreatywność: jeśli macie jakiś pomysł na rolę lub wątek – podzielcie się z nami.